19 listopada klasa 6a
wzięła udział w wycieczce do Krynicy Górskiej. Po godzinie 8.00 pod szkołę
podjechał nasz autokar i mogliśmy wyruszyć w drogę. Jechaliśmy wiele godzin,
które spożytkowaliśmy na rozmowy, przekąski i śpiewanie piosenek. W Krynicy
udaliśmy się najpierw do pijalni wód zdrowotnych, gdzie skusiliśmy się na
kubeczek wody o wysokim stężeniu żelaza. Słońce nieśmiało wysuwało się zza
chmur, co zachęciło nas do przechadzki Bulwarami Dietla oraz ulicą Nowotarską. Naszą uwagę przykuły
liczne drewniane wille, a zapach smażonego sera zwabił wszystkich do budki z
góralskimi smakołykami. W końcu nadszedł czas na wizytę w Muzeum Nikifora.
Poznaliśmy najbarwniejszą z postaci związanych z Krynicą – Nikifora
Krynickiego. Niegdyś można go było spotkać przy deptaku, malującego swoje
naiwne krajobrazy. Malarz żył w biedzie i poniewierce, a uznanie zyskał dopiero
po śmierci. Z powodu niedostatku Nikifor używał prymitywnych narzędzi
malarskich - wykorzystywał szkolne farby i kredki, malował w zeszytach, na
opakowaniach czekolad czy urzędowych drukach. O poruszających dziejach artysty dowiedzieliśmy się z krótkiego filmu,
wystawy jego prac i pamiątek. Kolejnym punktem naszej wycieczki był
wjazd kolejką krzesełkową na stację ,,Słotwiny”. Gdy wjeżdżaliśmy na górę,
na niebie gromadziły się coraz liczniejsze chmury. Po chwili wiatr zaczął dawać
o sobie znać. Początkowo delikatnie poruszał gałązkami drzew, po czym rozszalał
się, podrywając do tańca jesienne liście. Niebo zasnuły falujące wodne zasłony.
Mimo niesprzyjającej aury widoki były zjawiskowe (nie udało się tylko dostrzec
szczytów Beskidu Sądeckiego i Niskiego). Po niejakim czasie rzęsisty deszcz
zamienił się w kapuśniaczek, dlatego zdecydowaliśmy się na krótki spacer w
koronach drzew. By zregenerować siły przed podróżą do Krakowa,
skierowaliśmy się do pobliskiej restauracji, w której zjedliśmy smakowitą pizzę.
W drogę powrotną zabieraliśmy garść marzeń i wspomnień.
Agnieszka Lasia